01 Suzanne Forster - Spełnione marzenie, SERIE, Odrobina luksusu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Suzanne ForsterSpełnione marzenie1ROZDZIAŁ PIERWSZYKiedy Jamie Baird przeglądał w swoim komputerze listękobiet, był wprawdzie nieźle napalony, bo od miesięcy niemiał czasu na randki, ale faktycznie potrzebował kobiety nietyle dla siebie, ile zamiast siebie.Od dwóch lat był szefem finansowym spółki Aksamit,Skóra i Koronki, wydającej katalog poświęcony damskiejbieliźnie. ASK stanęła przed wielką szansąświatowejpro-mocji. Prowadziły ją kobiety dla kobiet. Hasło reklamowebrzmiało: „Pikantne i sexy. Wszystkie rozmiary, na każdywiek". Do podjęcia tej pracy namówiły go dwie koleżankize studiów. Miał dwa atuty: przygotowanie biznesowe i imięJamie. Wszyscy spoza firmy myśleli,żenależy ono do ko-biety. Nikt tego nie prostował, nawet on. Tak powstał pro-blem.Gdy firma weszła na rynek, zamierzał się wycofać, jed-nakświetnewyniki spółki stały się dla niego nowym wy-zwaniem. Znalazł dwu potężnych inwestorów i wszystkoRS2ruszyło jak burza. Do pierwszejświatowejprezentacji pozo-stały niecałe dwa tygodnie, tymczasem niewinne kłamstewkogroziło wpadką. Mediażądałyspotkania z unikającą rozgło-su Jamie Baird, trzecią kobietą od „szmat dla bogaczy" wdrużynie ASK.Listę miał skonfigurowaną z automatycznym wybiera-niem numerów telefonów, mikrofonem i głośnikami. Zosta-łymu siedemdziesiąt dwie godziny na znalezienie kobiety,która przekona prasę iświat, żeto ona jest Jamie Baird.- Ma być elegancka i bystra - mruknął do siebie. - Tylkotyle.Ciemne biuro rozjaśniała jedynie poświata monitora, aleprzyzwyczaił się do pracy w nocy. Był pracoholikiem, któryzwał siebie „ekspertem od rozwiązywania problemów". Tejnocy w desperacji.Jego partnerki, Samanta Wallace i Mia Tennario, udzieli-łyjuż wywiadów dla mediów. „Los Angeles Times" chciałjeszcze mocnego akcentu w domu tajemniczej Jamie. Wszy-scy ciekawi byli, co za mózg kryje się za pięknościami zASK. Jamie przeczuwał,żetakie zainteresowanie korzystniewpłynie na popyt, co było i dobre, i złe.Zajmował bungalow wychodzący na kanały kalifornij-skiej Venice Beach. Znał tu wiele pięknych, samotnych ko-biet. Wszystkie romanse były przelotne, przeważnie z jegowiny. Skakał z kwiatka na kwiatek, nieRS3chcąc się wiązać. Poza tym za bardzo był zajęty pracą. Choćminęły miesiące, kilka pań nadal mogłożywićdo niego ura-zę, dzwonić jednak musiał. Czytał imiona i zastanawiał się,co się dzieje z ich właścicielkami. July. Alboślicznablon-dyneczka Sandy.Żywa,wesoła i... piersiasta. Minął rok, alepamiętał ją.Uśmiechnął się do siebie. Jamie Baird jako laska?- Chło-pakom z klubu sportowego by się to spodobało. Nie zdra-dzał im, czym się zajmuje. Nazwisko Jamie Baird było wLos Angeles na tyle popularne,żenie skojarzą go z ASK.Taką przynajmniej miał nadzieję. To by dopiero było, gdybywiedzieli,żenie tylko „robi" w damskiej bieliźnie, ale w se-krecie projektuje najseksowniejsze szmatki. Mieli go za fi-nansistę.Zaznaczył Sandy i przeszedł do Frances. Wysoka, szczu-pła,ładna.Największe wrażenie robiły na nim jej lekko wy-stające górne zęby. Zapisał w notesie,żeraz go ugryzła, alenie zapisał dlaczego. Pamiętał tylko w co. Musi popracowaćnad szczegółami.Zaznaczył jeszcze kilka imion, aż doszedł do Lorny.Ostatnia, z którą się spotykał, zanim pogrążył się w celiba-cie. Poznał ją przy stoisku z warzywami. Pomagała mu wy-brać melon naśniadaniei zanim znaleźli dojrzały, zastana-wiał się, po co w ogóle mu melon, skoro naśniadaniewo-lałby mieć ją. Zapisał przy niej: „Bystra, bezwstydnie zmy-słowa, bogini seksu".RS4Lorna. Nie do zapomnienia. Podczas drugiej randki zali-czyli eksplozję seksu, a nawet gdyby do tego nie doszło,miała wszelkie cechy bogini tej krainy. Płomienne włosy,zielone oczy, ponętne krągłości. Doskonała dla ASK. Obiejego wspólniczki były kobietami pięknymi, lecz drobnymi.Korona by im z głowy nie spadła, gdyby zyskały puszystąpartnerkę, szczególnie podczas publicznych spotkań i poka-zów. W końcu ASK zajmowała się wszelkimi kształtami irozmiarami.Zaznaczył jeszcze kilka imion i skopiował je do progra-mu wybierającego numery, potem usiadł wygodnie i czekał,aż komputer go połączy. Technologia. Korzystał z niej tylkow pracy. Poza tym unikał komórek i całej tej elektroniki.- Halo? - rozległ się słodki głos Sandy.Powinien był zanotować,żema głos dźwięczny niczymdzwonki. Znowu detale.- Cześć, Sandy, to ja, Jamie Baird. Pamiętasz mnie?- Jamie Baird? - syknęła. - Tenłajdak,który po telefonieod koleżanki zostawił mnie w hotelu i nie wróciło Byłamnaga, Jamie!- Sandy, dzwoniłem, ale odkładałaś słuchaw... - Klik!!! -kę.... - dokończył smętnie. To naprawdę Sandy i jej słodkigłosik? Co ją opętało?Komputer nie dawał mu szans na dojście do siebie.- Halo?RS5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]