011. Sandra Lee - Szkoła Miłości, harlequin ebook
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Sandra Lee Smith
Szkoła miłości
5
ROZDZIAŁ
1
-
O której miał przyjść? - spytała po raz kolejny Angela
Stuart i nerwowym ruchem odgarnęła z twarzy kosmyk
blond włosów.
-
O dziewiątej - westchnęła z niecierpliwością Maria,
bliska przyjaciółka Angeli. Od wielu lat wspólnie zajmo-
wały się nauczaniem. - Dlaczego tak się denerwujesz?
Niemal co tydzień ktoś wizytuje twoją klasę i jak dotąd nie
wpadałaś w panikę.
-
Tym razem to co innego. - Angela odetchnęła głębo-
ko, aby opanować skurcze Ŝołądka. - Zwykle przychodzą
patrzeć, jak uczę. Ricardo de la Cruz chce mnie skrytyko-
wać.
-
CóŜ z tego? - Maria machnęła dłonią. - Nigdy nie
przejmowałaś się odrobiną uszczypliwości.
-
Teraz jestem pełna obaw, Ŝe bez względu na to, co
powiem, nie obronię mojego programu. De la Cruz jest
zaciekłym przeciwnikiem kompleksowej metody naucza-
6
nia, choć muszę przyznać, Ŝe mu się nie dziwię. Ludzie na
ogół podchodzą do niej z rezerwą, gdyŜ jest zupełnie róŜna
od tradycyjnych sposobów. Dopiero zapoznanie się z teorią
i widok postępów, jakie czynią uczniowie, przekonuje mal-
kontentów.
Angela podeszła do biurka i poprawiła stos papierów.
- Myślisz, Ŝe de la Cruz tego nie zrozumie? - spytała
Maria.
-
Nie będzie miał czasu! Na pierwszy rzut oka wydaje
się, Ŝe podczas zajęć panuje zupełny chaos. A jeśli to mu
wystarczy? Jeśli nie zechce zgłębić problemu?
-
I co z tego? Myślę, Ŝe niepotrzebnie się martwisz -
spokojnym tonem powiedziała Maria.
-
Niepotrzebnie? Wierz mi, Ricardo de la Cruz moŜe
zniszczyć mój program, a nawet sprawić, Ŝe stracę pracę!
Miała rację. Co prawda Ricardo nie był juŜ członkiem
zarządu kuratorium okręgu Valley of the Sun, lecz, jako
czołowy reporter stacji telewizyjnej, posiadał niemały
wpływ na kształtowanie opinii publicznej. Interesował się
głównie polityką edukacyjną władz Phoenix i dość często
odwiedzał okoliczne szkoły.
Popularności przysparzała mu charyzmatyczna osobo-
wość. Angela pamiętała jego występ - tak, „występ" to
odpowiednie słowo - na posiedzeniu zarządu kuratorium,
gdzie zaprezentował tę samą błyskotliwość, inteligencję
i zapał, z jakimi pokazywał się na ekranie.
-
Skoro odszedł z zarządu, co moŜe ci zrobić? - spytała
Maria.
-
Jest dociekliwy. Co będzie, jeśli dokopie się mojej
przeszłości?
Niektórzy członkowie kuratorium znali przyczynę, dla
7
której porzuciła swą pierwszą pracę, ale gdyby prawda
przedostała się do telewizji...
-
Wiesz doskonale, Ŝe inni nauczyciele, nawet na włas-
ne oczy widząc postępy uczniów, nadal nie dowierzają, Ŝe
pierwszoklasiści mogliby czytać ksiąŜki, dokonywać anali-
zy tekstu czy pisać własne opowiadania. Nie wierzą, bo nie
potrafią zaakceptować radykalnych zmian w sposobie my-
ślenia.
-
Lupe Cartagena i Cathy Jones?
-
Właśnie.
Obie wymienione nauczycielki były tak przekonane
o słuszności tradycyjnych metod nauczania, Ŝe nadal nie
próbowały zastosować innego sposobu. Istniało pewne nie-
bezpieczeństwo, Ŝe Ricardo de la Cruz myśli podobnie.
-
To uparty facet, Mario. Jeśli uzna, Ŝe moja metoda jest
niewłaściwa, zatruje mi Ŝycie.
-
PrzyjeŜdŜa do nas jako gość i podatnik, zainteresowa-
ny, w jaki sposób spoŜytkowano jego pieniądze. Ma prawo
do uzyskania wszelkich informacji- przypomniała jej Ma-
ria.
-
Ale dlaczego w mojej klasie? Dlaczego nie pójdzie do
ciebie albo Mike'a Garretta?
-
Dlatego, Ŝe u ciebie bywali juŜ goście i najlepiej z nas
potrafisz wyjaśnić, o co w tym wszystkim chodzi.
-
PrzecieŜ to proste. KaŜdy z nas posiada wrodzoną
zdolność komunikowania, bez względu na przynaleŜność
kulturową lub język, jakim się posługuje. NaleŜy uczyć
dzieci czytania i pisania w taki sposób, w jaki uczymy je
mówić.
-
A widzisz? - uśmiechnęła się Maria.
Angela owinęła wokół palca kosmyk włosów.
-
Chyba masz rację. Muszę się opanować. Powinnaś
8
mnie widzieć, gdy pani Edwards przekazała mi wiadomość
o jego wizycie!
- Gdy de la Cruz zobaczy cię podczas lekcji, nie będzie
miał wątpliwości co do twoich kompetencji - zapewniła ją
Maria, patrząc ciemnymi oczami w twarz przyjaciółki. -
To nie Yuma. Nikt cię tak po prostu nie wyrzuci.
Angela potrząsnęła głową, odpędzając złe wspomnie-
nia.
-
Nie masz pojęcia, jak czułam się upokorzona.
-
Zawsze mi powtarzasz: „głowa do góry". Poza tym,
masz przecieŜ poparcie profesorów z ASU.
-
To niewiele. Wiesz, co myślą o nich w administracji.
Wykładowcy Arizona State University cieszyli się powaŜa-
niem środowiska i sławą poza granicami kraju, lecz nie
miało to wpływu na opinię pracowników kuratorium.
-
UwaŜają, Ŝe doktor Wheeler zajmuje się wyłącznie
eksperymentami, bez poŜytecznego skutku dla szkolnic-
twa.
Maria wzruszyła ramionami.
-
Głównie dlatego, Ŝe siedem lat temu przybyła do
naszej szkoły inna grupa naukowców z ASU. Potraktowali
uczniów niczym stado królików doświadczalnych i wyje-
chali. Bez słowa. Nie przedstawili sprawozdania, nikogo
nie zapoznali z wnioskami.
-
To nas nie dotyczy! Nasz program jest odmienny.
Skuteczny. Spójrz na listy, jakie przychodzą z innych sta-
nów. Jeśli de la Cruz postawi sprawę na ostrzu noŜa, straci-
my wiarygodność.
-
Martwisz się na zapas - zauwaŜyła Maria. - Udowod-
nij mu przydatność naszych metod. Wszyscy twierdzą, Ŝe
jest uczciwy.
-
Masz rację. - Angela zatrzymała się przed kolorową
[ Pobierz całość w formacie PDF ]