011, Sztuka celnego strzelania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ROZDZIAŁ I
JAK DOSZEDŁEM DO WYNIKÓW SPORTOWYCH
Trudno pisać o sobie w obawie przed posądzeniem że mogę grzeszyć nieskromnością. Chcąc jednak pokazać piękno strzelectwa sportowego i pełną jego przydatność w kształtowaniu charakterów naszej ..młodzieży, muszę przedstawić się Szanownym Czytelnikom, by lepiej poznali dole i niedole zawodnika-wyczynowca, którego życie wymaga dużego wysiłku i wielu wyrzeczeń.
W pracy niniejszej przedstawiam wyłącznie moje poglądy na strzelectwo, styl i metody treningu nie tylko z pozycji zawodnika ale i trenera, opierając się głównie na doświadczeniu własnym. Myślę, że nieprzerwany trzydziestoletni okres wytężonej działalności zawodniczej i trenerskiej upoważnia mnie do tego, >
Mam nadzieję, że większość zainteresowanych znajdzie w tej pracy wiele pożytecznych i praktycznych wskazówek,
Dzięki temu, że w młodości uprawiałem różne dyscypliny sportowe (gry sportowe, lekkoatletyka, boks, łyżwiarstwo, pływanie), a szczególnie dzięki strzelectwu sportowemu, jestem zdrowy i sprawny mimo 66 lat życia. Do obecnej chwili nie zaniedbuję codziennych porannych ćwiczeń fizycznych opisanych w tej pracy.
Ćwiczenia i specjalistyczne treningi, dzięki którym uzyskiwałem coraz to wyższe rezultaty strzeleckie (traktowane przeze mnie jako zamiłowanie uboczne), nie przeszkadzały mi w ukończeniu Wyższej Szkoły Nauk Politycznych, Akademii Nauk Politycznych i Akademii Sztabu Generalnego.
Pierwsze moje zetknięcie się z strzelectwem miało miejsce w Szkole Podchorążych Piechoty w 1930 roku, gdy miałem 20 lat. Było ono dla mnie bardzo przykrym przeżyciem.
Otóż podczas pierwszego strzelania pięcioma nabojami na rozrzut z kb „Mauzer”, do tarczy dwunastopierścieniowej, na odległość 100 m, z postawy leżącej z podpórką, w czasie nieograniczonym, stwierdzono w tarczy zaledwie dwie przestrzelmy... Najgorszy strzelec w kompanii, co za kompromitacja. Dlaczego tak się stało, nie zdawałem sobie sprawy.
Po tygodniu nastąpiła tzw. „poprawka”, decydująca o dalszym moim pobycie w szkole. Tych pięć strzałów oddałem w wielkim napięciu nerwowym lecz bardzo starannie. Po podejściu do tarczy, w jej środku były wyraźnie widoczne tylko trzy przestrzelmy. Nie wiem, czym by się to skończyło, gdyby nie st. sierżant — szef kompanii, który dostrzegł w tych trzech przestrzelinach dalsze dwie, wiążące się z widocznymi trzema.
11
[ Pobierz całość w formacie PDF ]