011 - Pan Samochodzik i Winnetou [Nienacki Zbigniew], #Pan Samochodzik
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nienacki_Zbigniew_-_Pan_Samochodzik_i_Winnetou
file:///L:/download/Pan%20Samochodzik/011%20-%20Pan%20Samo...
UUK Quality Books
Background color:
black
white
Font family:
Tahoma
Georgia
Times
Zbigniew Nienacki
Pan Samochodzik i Winnetou
Spis treści
•
Do Czytelników
•
ROZDZIAŁ PIERWSZY
•
ROZDZIAŁ DRUGI
•
ROZDZIAŁ TRZECI
•
ROZDZIAŁ CZWARTY
•
ROZDZIAŁ PIĄTY
•
ROZDZIAŁ SZÓSTY
•
ROZDZIAŁ SIÓDMY
•
ROZDZIAŁ ÓSMY
•
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
•
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
•
ROZDZIAŁ JEDENASTY
•
ROZDZIAŁ DWUNASTY
•
ROZDZIAŁ TRZYNASTY
•
ROZDZIAŁ CZTERNASTY
•
ROZDZIAŁ PIĘTNASTY
•
ROZDZIAŁ SZESNASTY
•
ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY
•
ROZDZIAŁ OSIEMNASTY
Do Czytelników
[top]
Do napisania tej książki skłoniły mnie namowy przyjaciół
i młodych czytelników, którzy odwiedzając moje domostwo
w Jerzwałdzie na Mazurach z troską zastanawiali się nad
przyszłością Pojezierza Mazurskiego. Niewątpliwie bowiem traci ono
swoje niepowtarzalne piękno na skutek zabudowania brzegów
1 z 312
2008-07-06 22:04
Nienacki_Zbigniew_-_Pan_Samochodzik_i_Winnetou
file:///L:/download/Pan%20Samochodzik/011%20-%20Pan%20Samo...
ośrodkami wczasowymi.
Pisząc tę książkę dałem się wziąć na lep pochlebstw, że jestem
niejako predysponowany do podjęcia tego tematu, gdyż łączę w sobie
dwie postawy: turysty-wodniaka, buszującego po jeziorach,
i zarazem kogoś, kto mieszka tam na stałe. Widzę, jak mechaniczne
piły obalają dwusetletnie sosny i buki, obserwuję z roku na rok
zwiększającą się inwazję turystów, a biały żagiel mojego jachtu
pozostaje na jeziorach aż do późnej jesieni; gdy pustoszeją akweny,
na brzegach pozostają tylko sterty śmieci, butelek i opakowań, fale
zaś kołyszą smugi rozlanej oliwy z silników motorówek i ślizgaczy.
Mogłem opisać w tej książce konkretne miejscowości i jeziora,
wymienić z nazwy ośrodki wczasowe, których urządzenie i sposób
użytkowania godne są największego potępienia. Wymyśliłem jednak
ów Złoty Róg, Oślą Łąkę i Jezioro Zmierzchun, aby wielu mogło się
w tej książce odnaleźć i zrozumieć swą winę.
Początkowo książka ta miała być pastiszem, naśladownictwem
literackiej powieści indiańskiej i przygodowej. Czytelnicy i wielbiciele
tego gatunku zapewne odnajdą u mnie jakby echo swoich lektur,
strzępy i zbitki znanych im skądinąd sytuacji.
Ale w miarą tworzenia forma wymknęła się spod mojej kontroli,
angażując mnie bardziej, niż się tego mogłem spodziewać.
Oczywiście, brzmią w tej książce echa wspomnianych lektur, lecz już
bez tej zamierzonej lekkiej drwiny. Albowiem odzywają się one
w każdym z nas, gdy znajdzie się twarzą w twarz z niekłamaną
przyrodą. Przypominają się wtedy historie o Winnetou i tropicielach
śladów, o włóczęgach, trampach i wspaniałych żeglarzach. Na czas
urlopu, oderwany od swych codziennych zajęć, niemal każdy turysta
rozstawiający nad brzegiem jeziora płócienny „wigwam” zaczyna
identyfikować się z idolami swojej młodości. Podnosząc żagiel na
ukochanej mini-łajbie rusza, albo odkryć nieznany ląd i spotkać
prawdziwą przygodę.
2 z 312
2008-07-06 22:04
Nienacki_Zbigniew_-_Pan_Samochodzik_i_Winnetou
file:///L:/download/Pan%20Samochodzik/011%20-%20Pan%20Samo...
Żyje we mnie nadzieja, że podobnie jak oglądam młodych
harcerzy z białymi sznurami, pilnujących porządku na ulicach
naszych miast, zobaczę w przyszłości specjalnie przeszkolone zastępy
i drużyny, zajmujące się ochroną przyrody, strzegące latem
rezerwatów przed wandalizmem. Może zdarzy mi się spotkać
w lasach patrole harcerskie z emblematami „Straż Ochrony
Przyrody”, wdrażające niesfornych turystów w zasady przepisów
o ochronie środowiska naturalnego. Komu bowiem jak nie ludziom
młodym musi zależeć na tym, aby pozostało dla nich to, co było
jeszcze i naszym udziałem — piękno i urok polskich jezior i lasów.
Ale powieść ta nie jest adresowana jedynie do młodzieży.
Starałem się nadać jej taką formę, aby odrobinę zadowolenia znalazł
w niej i czytelnik starszy. To my, dorośli, ponosimy odpowiedzialność
za owe połacie obalonych starodrzewów, za zniszczone brzegi jezior,
za smugi oliwy na wodach Pojezierza Mazurskiego. Będę szczęśliwy,
jeśli ktoś z Was wstrzyma się wiosną z zerwaniem konwalii majowej,
a któryś z kierowników ośrodka wczasowego zdejmie z drzew
leśnych tuby gigantofonów. Albowiem ambicją chyba każdego
pisarza jest nie tylko ukazywać złożoność spraw, bawić i uczyć, ale
także i kształtować obyczaje.
Zbigniew Nienacki
Jerzwałd , luty 1974 r.
ROZDZIAŁ PIERWSZY
[top]
KTO DEWASTUJE RUINY ZAMKU? • ZŁOTY RÓG • OSIEM STOPNI W SKALI
BEAUFORTA • DWA KLANY WODNIAKÓW • W OPARACH DYMU I W PIEKLE
HAŁASU • JAK WYGLĄDA KRWAWA MARY? • ZAMACH NA WOLNOŚĆ •
TAJEMNICZY ŻEGLARZ • „MOBY DICK” I „SWALLOW” • ZWYCIĘSTWO
LATAJĄCEGO HOLENDRA • DZIWY W KAWIARNI • ZAGŁUSZACZ
RADIOODBIORNIKÓW • MILCZĄCY WILK, WINNETOU I MISS KAPITAN
3 z 312
2008-07-06 22:04
Nienacki_Zbigniew_-_Pan_Samochodzik_i_Winnetou
file:///L:/download/Pan%20Samochodzik/011%20-%20Pan%20Samo...
To miały być prawdziwe wakacje. Bez rozwiązywania zagadek
historycznych, bez przygód i tropienia przestępców, godzących
w skarby kultury narodowej. Zamierzałem wyjechać na Mazury
i wypoczywać: pływać i opalać się w słońcu.
Ale w przeddzień mego wyjazdu na urlop — a było to na początku
lipca — doszła do naszego departamentu w Ministerstwie Kultury
i Sztuki wiadomość, że pewien wielki zakład przemysłowy, posiadający
swój ośrodek wypoczynkowy w miejscowości Złoty Róg nad jeziorem
Zmierzchun, postanowił rozebrać znajdujący się nie opodal stary
zamek i na jego miejscu zbudować klub-kawiarnię. W tej sytuacji
dyrektor Marczak, któremu podlegały nie tylko muzea, lecz i sprawa
ochrony zabytków, polecił mi, abym jadąc na wypoczynek, niejako po
drodze, zbadał sprawę na miejscu. Nie pierwszy to bowiem już raz
musieliśmy przeciwdziałać zamachom na zabytkowe budowle, które
przeróżne instytucje próbowały rozbierać lub przerabiać bez zgody
głównego lub wojewódzkiego konserwatora. Usiłowano je
„unowocześnić”, przystosować do nowych potrzeb nie uwzględniając
jednak, że w ten sposób tracą swój pierwotny historyczny charakter.
Tak było i tym razem. Dlatego nie namyślając się wiele
wyszukałem na mapie jezioro Zmierzchun — nigdy bowiem tam nie
byłem — i zabrawszy z archiwum teczkę z dokumentacją dotyczącą
zamku w Złotym Rogu, nazajutrz wczesnym rankiem wsiadłem w swój
wehikuł i wyruszyłem w drogę.
Dzień był słoneczny, ale niezwykle wietrzny. Na niebie nie było ani
jednej chmurki, wiał jednak tak silny wiatr, że na otwartych
przestrzeniach samochód nieomal spychało do rowu. Aby utrzymać
właściwy kierunek, trzeba było nieustannie nadrabiać kierownicą,
jechać wolno i ostrożnie.
I dlatego dopiero po pięciu godzinach jazdy od Warszawy
zobaczyłem drogowskaz z napisem
Złoty Róg — 10 kilometrów
.
4 z 312
2008-07-06 22:04
Nienacki_Zbigniew_-_Pan_Samochodzik_i_Winnetou
file:///L:/download/Pan%20Samochodzik/011%20-%20Pan%20Samo...
Strzałka wskazywała boczną, wąską, asfaltową drogę, prowadzącą
w głąb wielkiego kompleksu leśnego. Skręciłem w nią i odtąd po
obydwu stronach drogi rozciągały się lasy pełne cienistego buka. Aż do
Złotego Rogu nie dostrzegłem żadnej wsi, żadnego osiedla —
wymarzone okolice dla kogoś, kto szuka spokoju i samotności.
Lecz oto las się nagle skończył. Ujrzałem ogromną toń jeziora aż
białego od piany, którą niosły potężne, rozkołysane przez wiatr
grzywacze. Po prawej stronie las ciągnął się nieprzerwaną ciemną linią
aż po horyzont, gdzie jezioro zwężało się w przesmyk, łączący je
z drugim, nieco większym, i trzecim — jeszcze większym jeziorem.
Dalej, jak to widziałem z mapy, prowadził kanał, wiążący te trzy
akweny z potężnym zbiornikiem Śniardw.
Asfaltowa szosa skręcała na lewy, nie zalesiony brzeg i kończyła
się ślepo przed bramą dużego ośrodka wypoczynkowego,
usytuowanego na piaszczystym półwyspie. Już z daleka widać było
dziesiątki brzydkich domków campingowych, a nie opodal półwyspu,
na niewysokim wzgórzu obrośniętym starymi drzewami — wznosiły się
brunatne ruiny starego zamku: na wpół zrujnowana wieża i kawałek
ściany z oczodołami okien. Wzdłuż szosy, prowadzącej do ośrodka
wypoczynkowego, tuż nad brzegiem jeziora rozciągało się kilkanaście
zagród chłopskich i domów. Najpierw widoczne były kompleksy
czerwonych dachów zabudowań nadleśnictwa Złoty Róg, potem
zagrody chłopskie i drewniany długi hangar nad wodą, zapewne
rybaczówka. Jeszcze dalej stał, zbudowany z prefabrykatów
betonowych i szkła, pawilonik kawiarni gminnej spółdzielni oraz
czerwony budynek poczty, sklep, szkoła podstawowa i remiza
strażacka. Na końcu znajdował się ośrodek wypoczynkowy i tu się
kończyła szosa, a za ośrodkiem, już w lesie, rozciągała się duża polana
pełna różnokolorowych namiotów i cumujących przy brzegu żaglówek
— zapewne pole namiotowe.
Turyści zasiedlili chyba także maleńką wysepkę, znajdującą się na
5 z 312
2008-07-06 22:04
[ Pobierz całość w formacie PDF ]