010, Biskupski - Nieznana Wojna Hollywood Przeciwko Polsce 1939-1945
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mieczysław B.B. Biskupski
Wprowadzenie
zmianą usposobienia wiele wspólnego." Mniej uwagi poświęcono natomiast jednoczesnemu zanikowi poparcia Amerykanów dla Polski. Istnieje co prawda cenne studium postrzegania przez amerykańską prasę zawiłości polsko-sowieckich stosunków, autorstwa Davida Januszewskiego, jednakże hollywoodzki wizerunek Polski nie doczekał się jak dotąd szerszej analizy naukowej. Jeśli uwzględnić wpływ filmu na kształtowanie współczesnej umysłowości amerykańskiej, jest to godna uwagi luka.
W latach 1939- 1945 amerykańska branża filmowa wyprodukowała masę filmów poświęconych w całości lub w dużej części tematyce wojny5. Mimo to praktycznie żaden z nich nie dotyczył Polski. Trudno zrozumieć przyczyny tego stanu rzeczy. Kathryn Kane sugeruje, że o ile wojna na Pacyfiku zaczęła się dla Amerykanów dramatycznie — atakiem na Pearl Harbor – o tyle początki i wczesne fazy konfliktu w Europie były dość zagmatwane i niejasne. Co więcej, podczas gdy na Pacyfiku amerykańscy żołnierze od razu wkroczyli do akcji, zaangażowanie w europejski teatr działań wojennych opóźniło się do czasu desantów w Afryce Północnej jesienią 1942 roku. Dopiero w roku 1943, podczas kampanii włoskiej, amerykańskie wojska zaczęły walczyć na kontynencie. Fakty te wyjaśniałyby początkowo niewielką liczbę filmów poświęconych Europie w ogóle, nie mogły mieć one jednak wpływu na to, na które fazy walk położono nacisk, na które nie.
Prowadzi nas to do pierwszej z kłopotliwych kwestii. Otóż, hollywoodzka fabryka snów robiła wszystko, by przysłużyć się interesowi państwa, przedstawiając Niemców jako barbarzyńców zdecydowanych podbić świat. Ich niecywilizowane
5 Jones i McClure szacują, że 500 z 1700 filmów powstałych w Stanach Zjednoczonych w latach 1942—1945 było „filmami wojennymi". W 1939 tylko nieco ponad 1% amerykańskich filmów dotyczyło wojny; odsetek ten wzrósł wyraźnie w 1942, by znów gwałtownie spaść w 1944.
metody prowadzenia wojny i odrażająca polityka w stosunku do okupowanych krajów czyniły ich śmiertelnymi wrogami wszystkich przyzwoitych ludzi. Można by wobec tego pomyśleć, że najlepszą ilustracją tej dychotomii byłby przykład Polski: kampania obronna wyróżniająca się przejawami wielkiego poświęcenia i odwagi, ogromne, dzielne podziemie, stawiające nieugięty opór i, oczywiście, niezrównane okrucieństwo okupacyjnego reżimu. Hollywood jednak nie zwracało na Polskę uwagi aż do roku 1942, kiedy na ekrany kin trafił pierwszy film, którego akcję osadzono nad Wisłą. Mowa o kontrowersyjnym obrazie To Be or Not to Be („Być albo nie być"). Minęły dwa pełne lata, zanim powstały dwa kolejne filmy o Polsce, In Our Time („W naszych czasach") oraz mroczny, niskobudżetowy None Shall Escape („Żaden nie ucieknie"). Były to ostatnie „polskie" tematy filmowe Hollywood nakręcone podczas wojny6.
Dla porównania Norwegia, w której zbrojny opór wobec niemieckiego ataku w 1940 roku trwał krótko i gdzie ustanowiono kolaborancki reżim Vidkuna Quislinga, nieustannie stanowiła przedmiot uwagi Hollywood. Wiele było filmów o Norwegii, z których aż pięć powstało w okresie kilku miesięcy pod
6 Pomijamy tu produkcję studia Republic z 1942 pod tytułem Suicide Squadron o polskim pilocie, który przypadkiem jest też zawodowym pianistą. Choć pokazywano go w Stanach Zjednoczonych, był to film brytyjski z 1941, pierwotnie zatytułowany Dangerous Moonlight. W tym niedbale zrobionym filmie emigrant z Wiednia Anton Walbrook grał Polaka z niewyjaśnionych przyczyn noszącego czeskie nazwisko (Radetzky), które większości ludzi kojarzy się z Austrią (a dokładniej ze słynnym Marszem Radeckieeo, nazwanym na cześć feldmarszałka z epoki napoleońskiej). Pozostali Polacy w tym filmie to bezimienny pilot bombowca, grany przez emigranta z Hamburga, Frederica Valka, oraz pilot Kapulski, bardzo wówczas młody Michael Rennie. Wydaje się, że żaden Polak nie brał udziału w produkcji filmu, co zresztą po nim widać. Przy wszystkich swoich wadach, był to najbardziej prapolski film pokazywany w Stanach Zjednoczonych i jedyny, w którym wspomniano o nadzwyczajnej roli Polaków w Bitwie o Anglię. „New York Times" zbył go w uszczypliwej recenzji jako „sentymentalną baśń" i „szablonową fikcję”.
24
25
[ Pobierz całość w formacie PDF ]