They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

2.GĹ‚upi cullen i jego pocaĹ‚unek (GĹ‚upi PiÄ™kny Cullen), Głupi piękny Cullen

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

GŁUPI CULLEN I JEGO POCAŁUNEK

 

PWB:

- Głupi Culleni. Myślą, że rządzą szkołą. Równie dobrze mogliby być jakimś pieprzonym boy bandem  powiedział zdegustowany Mike.

Nagle uświadomiłam sobie, co robię i opanowałam się. Kiedy jego uśmiech jeszcze się poszerzył, wypełniła mnie złość. Pieprzony zarozumialec. Za kogo on się ma? Szczerzy się, jakby właśnie coś wygrał. Zgodziłam się z blondynem: głupi Cullen.

Wpadłam na pomysł, jak się zabawić i jednocześnie zemścić na bogu. Otworzyłam i zamknęłam oczy w bardzo zauważalny sposób, by zwrócić jego uwagę i oblizałam usta. Potem schowałam język i przygryzłam dolną wargę. Teraz to on był tym, który przestał oddychać. Kiedy zrozumiałam, że osiągnęłam to, czego chciałam, odwróciłam się i odrzuciłam ręką włosy w jego kierunku, wracając do moich dziewczyn. Rozmawiały tak, jakby nie zauważyły, że właśnie do pokoju weszły totalnie oszałamiające wampiry.

- Myślałam, że powiedziałam ci, żebyś ich ignorowała. Wiesz w ogóle, co może nam grozić?

- Alice, czy ty w ogóle na nich spojrzałaś? - Pokręciła przecząco głową. - Więc dlaczego teraz tego nie zrobisz i odpowiesz na pytanie, dlaczego nie potrafisz ich ignorować?

Szybko wraz z Rosalie rzuciła wzrokiem w kierunku Cullenów. Obie zrozumiały o czym mówię i mi przytaknęły. Uśmiechnęłam się uspokojona, że nie tylko mnie ich widok totalnie zaszokował.

Właśnie wtedy wyprostowały się i znacząco odchrząknęły. Boże, co znowu? Odwróciłam się i natychmiast uderzyłam w ceglaną ścianę. Czekajcie, nie. Ceglana ściana nie wygląda, jakby przybyła wprost z nieba.

- Cześć, Bello usłyszałam jakiś głęboki, miękki, melodyjny głos.

- Skąd znasz moje imię, Cullen?

- Tamten blondyn, ten, który ma teraz napad szału, nie może przestać o nim myśleć. - A więc on też nazywał Mike'a blondynem.

- Skąd znasz moje nazwisko? Bo mam na imię Edward.

- Tym lepiej dla ciebie. A więc, dla twojej in-for-ma-cji, tamten blondyn, ten, który ma teraz napad szału, wspominał o tym, kiedy przyszedłeś. Osobiście wydaje mi się, że równie dobrze was podsumował: głupi i wyglądają jak boy band powiedziałam, spoglądając na stojących za nim jego wampirzych braci, którzy zdawali się być całkiem rozproszeni obecnością moich dziewczyn. - Piękny chłopcze... pozwól, że zgadnę czytasz w myślach? Twój maleńki talent? Lepiej się odsuń, bo nie jesteś jedyną obecną tutaj osobą, która ma maleńki talent.

Uniósł sceptycznie jedną brew, jakby chciał wyzwać mnie na pojedynek.

- Dobrze kontynuowałam. - Pozwól mi zadać pytanie: słyszysz moje myśli?

Spojrzał na mnie zdziwiony, jakbym odkryła sekret. Pokręcił głową. Jego bracia w końcu odwrócili wzrok od moich dziewczyn, żeby spojrzeć na niego pytająco. - Hmm... Zgaduję, że słyszysz myśli moich dziewczyn... Spróbuj znowu... teraz.

Rozciągnęłam elastyczną barierę mojego umysłu również nad Alice i Rosalie. Oczy pięknego chłopaka rozszerzyły się na mniej niż sekundę, kiedy odzyskał spokój.

Tylko po to, by się upewnić, że w pełni odczuł moc mojej siły, pozwoliłam barierze na powrót do mojego umysłu, żeby potem wyrzucić ją w jego kierunku, tym razem używając jej nie jako ochrony, ale jako muru broni. Uderzyłam w jego świadomość z całej siły, tak że zrobił krok w tył, krzywiąc się. Teraz mogłam być pewna, że nie będę mieć z nim żadnych problemów, więc zostawiłam go samego.

- Wow, to było niesamowite, ochrona i broń. Imponujące... to i tak bez znaczenia.

Co on właśnie powiedział? Zranił tym moją dumę.

- Posłuchaj, piękny chłopcze, nie wiem, za kogo się masz, ale nigdy mnie nie poniżaj. - Kiedy to mówiłam zrobiłam krok przed siebie i złapałam jego rozpiętą koszulę w obie dłonie, stając na czubkach palców. - Zrozumiano, Cullen?

Znów uśmiechnął się w ten porażający sposób. Sięgnął po moje dłonie i powoli odciągnął je od swojej koszuli, tylko po to, by spleść swoje palce z moimi i trzymać je w ten sposób. To wzmogło moją złość. - Zapytałam, czy zrozumiałeś?!

Wydawał się zawiedziony faktem, że nie mam ochoty na flirt. Pochylił się w dół, patrząc mi w twarz. - Myślisz, że masz lepszy talent? W porządku, ale... czy pokonasz mnie w fizycznej walce? - Wydawał się być pewnym swoich możliwości, ale nie obchodziło mnie to w tej chwili.

- Ty, ja, gdziekolwiek zechcesz. Właśnie teraz, Cullen!

Znów posłał mi ten głupi, porażający uśmiech. Przestań to robić, ty głupi, piękny Cullenie!

- Idź moim tropem 300 metrów, a znajdziesz kałużę błota. Masz pięć minut. Za dwie minuty zacznie padać.

Już miałam zapytać, skąd o tym wie, kiedy wskazał brodą w kierunku Alice. Zapomniałam, że już może czytać w myślach. Alice zobaczyłaby nadchodzący deszcz. Pierwszy dzień tutaj i już miało padać. Wspaniale! Myślałam, że jedynym miejscem, dokąd mogę uciec przed deszczem było Phoenix.

Przytaknęłam mu. Sądziłam, że ma zamiar wyjść, ale zamiast tego posłał mi przeciągłe spojrzenie. Nagle uczucia przepływające przez każdy cal mojego ciała zmieniły się ze złości w pożądanie. ku***! Dlaczego musiał wyglądać tak dobrze w tych ciasnych, czarnych spodniach?! Jego oczy... były tak zajebiście piękne. Wyglądały jak jasnozielone kryształy - przywodziły mi na myśl szmaragdy. Zaczynałam się topić pod jego natarczywym spojrzeniem. Czułam płynący między nami prąd, kiedy ktoś odchrząknął. Odwróciłam wzrok by popatrzeć na jego brata z brązowymi włosami. Nie sądzę, żeby poczuł zmianę mojego nastroju, ale był całkowicie zniecierpliwiony i nie w humorze na siłowanie się spojrzeniami.

Edward odwrócił się, by na niego spojrzeć. Na początku tylko odwrócił głowę, ale kiedy stanął do mnie całkowicie tyłem uderzył pięścią w ramię swojego brata, który skrzywił się z bólu i jęknął. Dla każdego obserwującego to człowieka szturchnięcie mogło wyglądać bezboleśnie, ale wampir obecny w pokoju byłby świadomy, jak to boli.

Edward zwrócił się z powrotem w moją stronę i uśmiechnął przepraszająco. - Przepraszam za to. Emmett nie jest najcierpliwszy. A to Jasper powiedział, wskazując na wysokiego blondyna. Zauważyłam, że Jasper mrugnął do Alice i usłyszałam chichot z jej ust.

O mój Boże! Zdrajczyni!

Edward zwrócił się w stronę Jaspera i zmrużył oczy. Uśmiech zastygł na twarzy jego brata w mgnieniu oka. Skrzyżował ręce na piersi i wpatrzył się w podłogę.

Tym razem Edward spojrzał na mnie przez ramię by powiedzieć: - Trzy minuty. - W tej właśnie sekundzie pierwsze krople deszczu uderzyły w dach i wszyscy goście zaczęli wiwatować podekscytowani.

Boy band wymaszerował z domu przez frontowe drzwi. Zwróciłam się prosto do Alice, która wyglądała na zawstydzoną. Gapiłam się na nią, dopóki nie odwróciła głowy. Następnie spojrzałam na Rosalie, która uśmiechała się i patrzyła prosto w kierunku, gdzie zniknęli chłopcy. Kiedy spuściła wzrok na podłogę, zerknęłam przez ramię na wychodzącego Emmetta. - Aaa!!! Co to ma być!

Dziewczyny wpatrywały się w podłogę, jakby miały po pięć lat i właśnie wpadły w tarapaty, bo pomalowały ściany ulubioną szminką mamy. Westchnęłam obejmując je obie.

- Dlaczego nie potrafię się na was wściekać, dziewczyny?

- Bo nas ko-chasz! - wyśpiewały obie. Zaśmiałyśmy się i znów uścisnęłyśmy.

- Alice, widzisz, co się stanie? - Chciałam wiedzieć, jeśli powinnam to powstrzymać. Nie chciałam z niej tego wyciągać, po prostu wolałam się przygotować, gdybym musiała być ostrożna.

- Nie wiem. Wszystko jest takie mętne. Wydaje mi się, że Emmett może powstrzymywać działanie mojego daru. Blokada wydaje się dochodziła z jego kierunku, ale jest troszeczkę... rozproszona. Więc nie mogę być pewna. Boże, Jasper jest taki gorący! W każdym bądź razie, Bello, bądź ostrożna. Pamiętaj, że masz tylko rok. On wygląda na bardzo doświadczonego...

- Właśnie, mam tylko rok. Wciąż jestem nieco silniejsza niż wampir w średnim wieku. Powinnam się z nim obchodzić ostrożnie!

Alice kiwnęła głową, ale wyglądała na sfrustrowaną. Zawsze pojawiała jej się zmarszczka między oczami, kiedy patrzyła w przyszłość. Usłyszałam ludzkie kroki kierujące się w naszą stronę. To był Mike i jego przegrani przyjaciele.

- Hej, czego chciał Cullen? - Wyglądał na rozdrażnionego, że rozmawiałam z Edwardem, a nie z nim.

- Nic takiego, po prostu pytał, czy jesteśmy nowe. Mniejsza z tym, nie wiesz może, co on tutaj robi?

- Chodzi do szkoły. Ci faceci, Jasper i Emmett, to jego adoptowani bracia. Są strasznie bogaci i mieszkają razem. Płacą więcej, więc mają większy dom, niż reszta z nas.

- Co miałeś na myśli mówiąc adoptowani bracia\rdblquote ?

- Och, zostali adoptowani przez doktora Cullena, kiedy mieli po osiem lat. Przeprowadzili się tutaj jakieś dwa lata temu. Są też najlepszymi przyjaciółmi. Nie znam osobiście Emmetta i Jaspera, ale wiesz... słyszy się różne rzeczy. Edward jest w mojej biologicznej klasie, ale raczej trzyma się na uboczu. Wydaje się nie zauważać innych ludzi. To dlatego zaskoczyło mnie, że rozmawiał z tobą. Jeszcze nie raz usłyszysz o nich, jeśli spędzisz tutaj więcej czasu. Są takimi złymi chłopcami\rdblquote  tej szkoły. Byli zamieszani w parę bójek, również z nożami i spalili swój ostatni dom. Musieli zapłacić za nowy, w którym teraz mieszkają.

- Naprawdę?

- Tak, myślę, że tak. Przynajmniej czwarta część dziewczyn ze szkoły marzy o jednym z tych trzech, ale mogą o nich tylko śnić. Wydają się myśleć, że są za dobrzy dla każdego z nas. Pozostałe dziewczyny to te mądre, którym podobają się tacy jak... ja... albo moi przyjaciele, oczywiście.

- Oczywiście, te mądre. Nie masz czasem dziewczyny?

- No... tak. - wyglądał na troszeczkę zawiedzionego faktem, że wpadłam na pomysł, by zadać mu to pytanie.

- Pamiętasz, jak opowiadałem o Jessice? Więc, to moja dziewczyna, ale to nic poważnego.

- Okej. No więc... ja już się zbieram, Mike... - Zanim zdążył powstrzymać mnie przed wyjściem, chwyciłam za rękę Rosalie, która chwyciła za rękę Alice. Wyszłyśmy prosto z domu nie oglądając się za siebie. Szłyśmy może przez dziesięć sekund w normalnym ludzkim tempie, kiedy trafiłam na trop Edwarda. Zaczęłam go śledzić.

- Naprawdę nie lubię Mike'a. Sprawia wrażenie ciamajdy. - Rosalie i Alice po obu moich stronach przytaknęły, patrząc do przodu na miejsce, gdzie mogłabym walczyć z Edwardem... to znaczy, z Cullenem.

Cullen, Cullen, kaloryfer, Cullen, gorący, Cullen, Edward, Cullen, muskuły, Cullen, ku***! Nie mogę przestać o nim myśleć. Głupi Cullen.

 

***

 

PWE:

 

Tak piękna; duże, głębokie, brązowe oczy; długie, ciemnobrązowe włosy; blada, miękka jak welwet skóra. Czekajcie, stop, nie. Co mnie naszło?

Zauważyłem, że się zbliża z tymi dwoma. Jakie były ich imiona? Ach tak, Alice i Rosalie. Mój umysł wypełnił się każdym słowem, które do mnie powiedziała. Sposób, w jaki wymawiała Cullen\rdblquote  i jak miękka się wydawała, kiedy złączyłem nasze palce. Obserwowałem jak się porusza, dumnym krokiem supermodelki i o zajebistym tejże ciele.

Kiedy dotarła do krawędzi, patrząc prosto na mnie. Wyglądała tak oszałamiająco w deszczu: mokre włosy kleiły się do jej twarzy. Ubrania przylegające do ciała sprawiały nawet lepsze wrażenie. zaciągnąłem koszulę i buty, pozostając w samych dżinsach.

 

***

 

PWB:

 

Zaciągnął koszulę i buty, więc miał na sobie tylko dżinsy. Jego mięśnie brzucha były podkreślone, a ręce po prostu idealne. Spodnie miał opuszczone na biodra, więc widziałeś kształt litery \rdblquote V\rdblquote albo grot, wskazujący w dół na jego... to bez znaczenia. Zdecydowałam, że nie mam ochoty spędzać godzin na usuwaniu błota z mojej bluzki i spódnicy, więc zdjęłam je z siebie i stanęłam przed nim w czarnym staniku i bokserkach.

 

***

 

PWE:

 

Pieprz mnie!!!

 

***

 

PWB:

 

Zauważyłam, że zlustrował mnie wzrokiem z góry na dół, zatrzymując się dłużej na nogach, zanim znów spojrzał mi w twarz. Podałam ciuchy Alice. Weszłam w błoto, nieznacznie się w nim zanurzając, aż palce moich stóp zostały przykryte. Byłam oddalona o jakiś metr od Edwarda, kiedy odwróciłam się by spojrzeć na Alice i Rosalie, do których dołączyli Jasper i Emmett.

- Alice, Rosalie, idźcie. Nie chcę mieć tutaj nikogo, kiedy kopnę go w zadek i zetrę uśmiech z twarzy tego pięknego chłopca. Idźcie się pobawić ze swoimi nowymi zabawkami powiedziałam, wskazując głową chłopców stojących obok nich. Posłały mi nienawistne spojrzenia, ale Jasper i Emmett uznali swoje nowe miano za całkiem zabawne. Zrobili to o co prosiłam i pobiegli z powrotem na przyjęcie, zostawiając moje ubrania pod najbliższym drzewem, żebym mogła je  stamtąd zabrać później. Dzięki temu zostałam sama z Edwardem.

- Nie będziesz zdziwiona, kiedy zostawię cię z twarzą w błocie? - Roześmiał się, drażniąc mnie.

- Zamknij się, Cullen. Zakończmy to wreszcie, to będę mogła wrócić na przyjęcie, a ty będziesz mógł wpełznąć do dołka, z którego wyszedłeś. - Pochyliłam się aż do przysiadu i skoczyłam na niego, ale trafiłam w pustkę. Moje ręce zostały zablokowane, kiedy przytrzymał mnie od tyłu, zahaczając ręce pod moimi i naciskając swoimi rękami tył mojej szyi. Cholera! Miał mnie. Nie mogłam się ruszyć.

W tym momencie odpuścił. Wydawało mi się, że uznał pokonanie mnie za niewielkie wyzwanie, skoro uczynił to w ciągu równych dwóch sekund. Odwróciłam się. Wciąż pozostawał w odległości metra ode mnie. Teraz planowałam inne podejście. Zaczęłam iść w jego stronę, a w odległości stopy rzuciłam się na niego i niespodziewanie owinęłam nogi wokół jego talii. Położyłam dłonie na jego piersi, jednocześnie pchając go w dół, prosto w błoto, ze mną na jego piersiach.

Zgięłam rękę, by uderzyć go w brzuch, kiedy zrobił coś nieoczekiwanego. Chwycił mnie w pasie i przetoczył się tak, że to on był teraz na górze. Nacisnął na mnie ciałem, nacierając na moje i wtedy poczułam tę nagłą elektryczność, wybuchającą między nami. Moje ciało natychmiast się rozgrzało, jakbym była na ogniu... ale dobrym ogniu.

Pragnęłam go, pragnęłam go całą sobą. Nic nie mogłam na to poradzić; chwyciłam rękami jego głowę, wplatając palce w miedziane włosy i zanim zdążyłam zrobić cokolwiek innego, zbliżył swoje usta do moich. Kiedy odsunął się tylko po to, by zacząć całować mnie po szyi, słyszałam mój urywany oddech tak dobrze, jak jego. Znów przesunął swoje usta tam, gdzie chciałam, tym razem napierając trochę silniej. Poczułam jego zimny język błagający o wstęp wewnątrz i życzliwie mu na to pozwoliłam  przesuwał się pomiędzy moimi wargami. Czułam, jak jego ciało drży. Delikatnie zsunęłam rękę w dół po jego nagich plecach, wbijając paznokcie w jego ciało, choć nie byłam do końca świadoma, że to robię. Poczułam jak jego tors zawibrował od dźwięku, który z siebie wydał - coś między warknięciem a leciutkim jękiem.

Coś dziwnego działo się ze mną - bliskość jego nagiego ciała nade mną spowodowała dreszcze.

Nie chciałam tego, nawet o tym nie pomyślałam, ale cichutki odgłos zadowolenia wyszedł z moich ust - zdecydowanie chciałam więcej. Jego ręka, mocno przylegając do mojego ciała ślizgała się po nim, kiedy nagle przestał. Odsunął się i spojrzał prosto w moje oczy, a przez nie i w duszę. Westchnął, a ja poczułam powietrze omiatające moją twarz, sprawiające, że zaczynałam tracić głowę. Tak zabójczo pachniał. Proszę, weź mnie teraz, błagam! Zamknęłam oczy, próbując powstrzymać potok myśli.

 

***

 

Kiedy otworzyłam oczy, już go nie było. Zniknął. Jeszcze przed chwilą czułam jego ciepło, a teraz? Teraz czułam chłód.

- Wal się, przystojniaczku! - Mówiąc to poderwałam się na nogi i podbiegłam do drzewa, gdzie były moje ciuchy, a przynajmniej powinny być. Gdzie one są? - Cullen! - wrzasnęłam.

Starając się uspokoić pobiegłam z powrotem do naszego domu. Przechodząc przez drzwi stanęłam jak wryta. Na wprost mnie stała Alice, praktycznie naga, jeśliby nie liczyć stringów, przyparta do ściany przez Jaspera.

- O mój drogi Boże. Alice... co do cholery? Znajdź sobie pokój!

Uśmiechnęła się szyderczo, patrząc na mnie, całkowicie pokrytą błotem i poprowadziła Jaspera do salonu.

Wchodząc na górę usłyszałam krzyk, a potem chichot Rosalie.

- Czy jest w tym domu ktoś  oczywiście, oprócz mnie - kto nie uprawia właśnie seksu? Kurde, myślałam, że nazywając siebie nawzajem dziwkami robimy sobie tylko jaja!

Usłyszałam śmiech Alice jako odpowiedź na moje spostrzeżenie i krzyk Rosalie: - Hej, to nie jest fajne! Oooch, Emmett!!!

Byłam wkurzona i poczułam się odrzucona więc trzasnęłam drzwiami i poszłam wziążć ciepły, relaksujący prysznic.

W poniedziałek mam zamiar znaleźć tego pieprzonego, pięknego chłopca i się na nim odegrać.

 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • exopolandff.htw.pl